Upadłość poza działalnością gospodarczą
Ustawa różni się ogromnie od poprzedniej, która dozwalała na upadłość konsumenta tylko w przypadkach nadzwyczajnych i generowała wielotysięczne koszty sądowe, tak że przez dziesięć lat korzystały z niej tylko nieliczne osoby, takie jak ofiary wypadków. Była pomyślana jako pozorne dostosowanie się do standardów europejskich, ale faktycznie preferowała banki, przedsiębiorców i organy władzy, które miały ogromną przewagę nad dłużnikiem i ją wykorzystywały.
Pozornie ustawa taka legalizuje działania nieuczciwe i pozwala zwyczajnie wziąć pieniądze i nie oddać. Tak nie jest, ponieważ na upadłość nadal potrzebna jest zgoda sądu, skądinąd po uproszczeniu procedury i zniżce kosztów (mogą one nawet zostać czasowo pokryte przez skarb państwa). Sędzia może odmówić dłużnikom nieuczciwym i jawnie nieodpowiedzialnym. Oby tylko tej możliwości nie nadużywał! Może nakazać spłatę części długu, ustalając terminarz.
Ustawa była potrzebna dla zniwelowania poważnej nierówności wobec prawa. Jeśli bank i firma mogą zbankrutować i nie zapłacić klientom, czemu klienci mieliby nie mieć takiej możliwości? Dotąd prawo zabezpieczało w sposób sztuczny podmioty silniejsze.
Z tego notabene powodu nie należy się im żadna rekompensata. Banki pobierając oprocentowanie, pobierają tym samym wynagrodzenie za ryzyko. Gdy je sztucznie redukować, rentowność banków okazuje się zawyżona, dlatego w Polsce przekracza ona nadal 10 procent. Otoczenie prawne bankowości daje jej więc nieuzasadnioną przewagę nad innymi uczestnikami życia gospodarczego.
Praktyczna niemożność upadłości miała fatalne skutki społeczne. Dłużników niewypłacalnych jest w Polsce co najmniej kilkaset tysięcy. Są oni dożywotnio wykluczeni z jawnego życia gospodarczego, gdyż komornik odbierze im legalne zarobki, nie mogą mieć bezpiecznego konta ani tym bardziej kredytu. Przy okazji degraduje się zawód komornika, który zamiast szukać majątku ukrytego przez nieuczciwych, licytuje nędzarzy.
Szkodzi to wszystkim: dłużnikom, ich rodzinom, całej gospodarce, nawet wierzycielom. Ci liczą na doraźne korzyści i wysyłają komornika, zamiast negocjować. Teraz będą musieli, jak w normalnych krajach, godzić się na restrukturyzację. To znaczy zarobią doraźnie mniej, ale jednak zarobią. Globalnie tym bardziej, gdyż cała gospodarka zyska na reintegracji dłużników. Na drodze do normalności trzeba by jeszcze znieść bankowe tytuły egzekucyjne, dające bankom nieuzasadnioną przewagę nad innymi podmiotami.
Drugim obok kredytów obszarem zadłużeń są czynsze. Tu odsetek osób świadomie uchylających się od zobowiązań jest spory. Wątpliwości budzi budownictwo socjalne, gdyż jego beneficjentami są nieliczni, często protegowani, a koszty ponosi cała społeczność. Bardzo często jednak źródłem problemów jest zawyżanie czynszów i nasyłanie komornika. Nowe rozwiązanie daje szansę, że samorządy, spółdzielnie i właściciele zaczną na przykład korzystać z możliwości przeniesienia emerytów z dużego mieszkania do małego, na które będzie ich stać. Obecnie łatwiej o komornika i eksmisję.
Ustawa jest oczywiście znacznie spóźniona, przez co na początek można się spodziewać zawalenia sądów wnioskami. Na zmianę wpłynęło zapewne to, że inne kraje dają pod tym względem większe możliwości, a zgłoszenie upadłości konsumenckiej po przeprowadzce do Anglii ma skutki prawne w Polsce. Tak to konkurują ze sobą na rynku także systemy prawne, a nie tylko producenci. A naszemu prawu do konkurencyjności dużo brakuje, nawet na tle zbiurokratyzowanej Europy.
Michał Wojciechowski
Foto.: goldiraguide.org
Michał Wojciechowski - profesor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, Przewodniczący Rady Programowej Fundacji PAFERE. Przedruk tekstu dozwolony wyłącznie za podaniem źródła w postaci aktywnego linku do strony www.pafere.org.
Operator serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.